Forum HIM Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 wywiady :) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Ebi.
HIM Forum Team
HIM Forum Team



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 266 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Szczecin.

PostWysłany: Sob 19:35, 28 Sty 2006 Powrót do góry

tutaj beda ukazywac sie wywiady...niekoniecznie nowe, mam kilka wywiadow sprzed kilku lat.....wiec podam je tutaj, ja je uwazam za warte uwagi Smile milego czytania :]


VILLE ( myslnik - Villy sie wypowiada Smile)

Gdybyś miał jedno życzenie, to...
- ...chciałbym zacząć wszystko od nowa.

Co lubisz u siebie, a czego nie?
- Nienawidzę siebie i chcę umrzeć.

Wymień pięć najlepszych miejsc na romanyczną kolację!
- Miejsce nie ma znaczenia, tylko osoba z którą jesteś.

Wymień pięć ulubionych barów.
- Wszystkie!

Wymień pięć Twoich ulubionych ciuchów.
- Cokolwiek, byle w czerni.

Pięć Twoich sposobów by spędzić wolny dzień.
- Nie miałem takiego... prawdopodobnie mieć kaca.

Pięć Twoich ulubionych postaci z kreskówek.
- Montgomery Burns, Ren, Stimpy

Twoje motto życiowe:
- Bać się najepszego i mieć nadzieję na najgorsze.

Według Ciebie:

Miłość... - serie małych śmierci
Światło słoneczne... - piekło Dantego
Wolność... - iluzja
Lato... - ludzie udający szczęśliwych
Dom... - HIM
Bóg... - Rock'n'Roll
Dzieci... - misja
Pokój... - jest wtedy, gdy nie żyjesz

no to by bylo na tyle Smile jeszcze jakies wywiady dodam, za jakis czas Smile pozdrawiam...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viiv
HIM Forum Team
HIM Forum Team



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 18:29, 29 Sty 2006 Powrót do góry

"Powrót do melodii"

Fińska grupa HIM to najlepszy dowód na to, że ostra, gitarowa muzyka może z powodzeniem konkurować na listach przebojów z popową konfekcją, a niegrzeczny frontman rockowego zespołu może rozpalić nie mniej serc niewieścich niż pięknie ufryzowany Enrique.
Kilka minut przed pierwszym koncertem HIM w Polsce z uwielbianym przez fanki wokalistą grupy, Ville Valo, rozmawiał nieco zazdrosny Jarosław Szubrycht.



Słyszałem, że nie bardzo gustujecie w polskiej przydrożnej gastronomii?

To prawda. Jechaliśmy do Polski z Ljubljany, stolicy Słowenii, i nawaliła nam przyczepa. Dlatego bardzo zgłodnieliśmy i już po wjechaniu na terytorium Polski postanowiliśmy coś przekąsić. Zatrzymaliśmy się więc na jakiejś stacji benzynowej i nakupiliśmy żarcia. Coś jednak musiało być nie tak z tymi pizzami, bo mój żołądek kompletnie oszalał. Podobne problemy spotkały perkusistę. Teraz czuję się lepiej, chociaż wciąż jestem trochę słaby.

Jestem jednak pewien, że wywieziecie stąd również trochę pozytywnych wspomnień, jak choćby wrażenia z HIM-manii, która sparaliżowała centrum Warszawy?

Szaleństwo, absolutne szaleństwo! Nie wiedziałem, że Polacy są tak szaleni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu... A przy tym tak mili! Niestety, ze względu na bardzo napięty grafik nie mogliśmy zwiedzić Warszawy. Mam nadzieję, że zrobimy to następnym razem.

Co jest tak wyjątkowego w HIM, że ludzie wariują na wasz widok, że tłum fanek potrafi zablokować główną arterię miasta, tylko dlatego, że pojawiliście się w pobliżu?

Myślę, że najważniejszym czynnikiem jest tu fakt, że pojawiliśmy się we właściwym miejscu o właściwym czasie i robimy odpowiednie rzeczy. Mam również nadzieję, że nasza muzyka jest dobra, że jako artyści zasługujemy na szacunek. W końcu powołaliśmy HIM do życia, żeby grać muzykę, żeby oddać hołd Black Sabbath i innym naszym idolom. Nieoczekiwanie wszystko potoczyło się tak szybko, nagle tysiące ludzi zaczęło kupować nasze płyty, nagle pojawiły się te dziewczęta. Zastanawianie się, skąd się wzięły, co je do nas przyciąga, wydaje mi się jałowym zajęciem. Nigdy nie odkryjemy, w ilu procentach chodzi o to, a w ilu o tamto...

No tak, na pewno nie łatwo jest wprowadzić utwór na szczyty list przebojów, ale zapewne jeszcze trudniej jest zostać symbolem seksu. Jak się do tego przygotowywałeś? Studiowałeś swoje ruchy przed lustrem?

No co ty? Z całym tym symbolem seksu to zabawna sprawa, bo nigdy nie zrobiłem nic, by przypodobać się fankom. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że od zawsze ubieram się tak, jak mam na to ochotę, mam również pełną kontrolę nad okładkami płyt i muzyką. Żadna wytwórnia nie próbowała nam nigdy sugerować, że coś można byłoby zrobić lepiej i jak widać na tej samodzielności dobrze wychodzimy. Całe to bycie symbolem seksu po prostu mi się przydarzyło... Cały czas się z tego śmiejemy i nigdy żaden z nas nie traktował tego poważnie. Jedynym symbolem seksu na tym świecie jest Madonna...

A Jim Morrison? Często jesteś do niego porównywany.

Nie jestem gejem, więc nie mogę traktować Morrisona jako symbol seksu. Nie wiem też, dlaczego ludzie porównują mnie akurat do niego. Przyznaję jednak, że to miłe uczucie, kiedy jest się porównywanym do legendy.

Jak reagujesz na niedwuznaczne propozycje fanek, którym po koncercie udaje się przedrzeć do twojej garderoby?

Nigdy nie wykorzystuję takich okazji. Nigdy nie uwiodłem kobiety na to, że jestem wokalistą znanego zespołu rockowego. Zawsze byłem zwolennikiem długich, monogamicznych związków. Uważam, że doznania w nich są znacznie bogatsze. Szybkie przygody mnie nie bawią.

Eros i Tanatos, miłość i śmierć – to tematy, które od wieków pociągały ludzi. Myślę, że to jest właśnie największa atrakcja image’u HIM?

Przyznaję, że to bardzo atrakcyjne tematy. Nie pozujemy jednak na kaznodziei, nie podajemy ludziom gotowych rozwiązań, ani jedynie słusznych odpowiedzi na dręczące ich pytania. Sami zadajemy pytania. Chciałbym jednak zaznaczyć, że pozory mogą mylić, nie zawsze śpiewam o fizycznej śmierci, czy o cielesnej miłości pomiędzy chłopcem i dziewczyną. Piszę w szerszym kontekście o stosunkach międzyludzkich, gdzie śmierć oznacza stratę, koniec związku dwojga ludzi, wygaszenie płomienia, który jeszcze niedawno ich rozpalał... Wolę pisać symbolicznie, unikam zbyt oczywistych rozwiązań.

Chętnie korzystasz również z symboliki religijnej, obwieszasz się krucyfiksami, świętymi obrazkami. Jakie to ma znaczenie?

Zawsze fascynowała mnie sztuka religijna. Bardzo żałuję, że Finlandia nie jest krajem katolickim, bo uwielbiam szczególnie sztukę katolicką, wystrój kościołów. Mam kilka książek z reprodukcjami malarstwa sakralnego i zawsze były one dla mnie ważnym źródłem inspiracji. Przyznaję, że podczas pisania tekstów korzystanie z symboliki chrześcijańskiej jest łatwym, ale zawsze fascynującym rozwiązaniem. Wystarczy użyć słowa “diabeł”, a każdemu z nas do głowy przychodzi milion związanych z nim skojarzeń i historii. To słowo jest niczym brama do spraw bardzo osobistych, skrywanych przed światem. Podobnie działają takie słowa jak “śmierć”, “miłość” i wiele podobnych. Uruchamiam grę skojarzeń, od której niedaleko do freudowskiej psychoanalizy. Z tego właśnie powodu niektórzy ludzie uważają muzykę HIM za dość przerażającą. Boją się symboli, które przywołujemy ze względu na ich religijne wychowanie. Dla mnie to wszystko jest tylko fascynującym tematem. Poza tym uważam, że trzeba zachować równowagę, nie można faworyzować jednej strony – musi istnieć zarówno zło jak i dobro. Yin i yang. Takie jest właśnie znaczenie wymyślonego przez nas znaku – heartagramu. Serce i pentagram.

Wspomniałeś o Freudzie. Myślę, że zinterpretowanie twoich tekstów jego metodą mogłoby dać nadzwyczaj interesujące rezultaty?

Tak, na pewno byłoby to ciekawe. Wiesz, kilka osób przetłumaczyło nasze teksty na język fiński, a potem kilka innych poddało je szczegółowej analizie. Pojawiły się wtedy porównania na przykład do wczesnych prac Williama Blake’a. Nie, żebym był taki dobry, chodzi raczej o używanie podobnych pojęć i obrazów. To bardzo ciekawe, ale nigdy nie zastanawiam się nad takimi rzeczami. Po prostu tworzę. Pisanie tekstów to dla mnie sposób na wyrażenie samego siebie.

Gdzie na muzycznej scenie widzisz miejsce dla HIM? Ja postrzegam was jako zespół łączący muzyczne wynalazki Black Sabbath z wczesnymi płytami Davida Bowiego, hard rock z glam rockiem...

Może i masz rację... Chociaż glam rock był również dekadencki i mroczny, nie tak daleki od hard rocka jak mogłoby się wydawać. Wolę myśleć, że jesteśmy połączeniem muzyki Black Sabbath i Elvisa Presley’a. Ale to wy, dziennikarze, musicie zawsze porównywać, stosować jakieś kategorie. My nigdy nie myślimy w ten sposób. Po prostu gramy muzykę, która nam się podoba. Nazywają ją jak chcesz, ale to tak naprawdę nie jest istotne. Tym bardziej, że wszyscy ludzie, których spotykam, mają na ten temat inną teorię. To tylko dobrze świadczy o zespole, oznacza, że robimy coś wyjątkowego i niełatwo znaleźć dla nas szufladkę.

W karierze pomógł wam niewątpliwie udział w ścieżce dźwiękowej filmu “Trzynaste piętro”. Jak do tego doszło?

Szczęśliwy przypadek. Siedzieliśmy właśnie w studiu i nagrywaliśmy “Razorblade Romance”, kiedy zadzwonił ktoś z wytwórni i powiedział, że jeśli mamy jakiś dobry numer nadający się do filmu, to oni mają dla nas propozycję. Wysłaliśmy im “Join Me” i chyba bardzo im się spodobało.

Podobał ci się film?

Nie bardzo. Stracił dużo ze swojej magii, bo w trochę wcześniej ukazały się takie filmy jak “Matrix” czy “eXistenz”, poruszające podobną tematykę, ale lepiej zrobione i reklamowane. Nie jest zły, ale też nie padam na kolana. Nie mogę powiedzieć, że to film, pod którym mógłby się podpisać HIM.


Powiedz, skąd wziął się tak wielki boom na fińską muzykę? Wyjątkowy choćby z tego względu, że dotyczący wyłącznie zespołów rockowych i metalowych...

To prawda. Fińska scena rozwija się bardzo dynamicznie od połowy lat 80., ale dopiero teraz udało nam się zwrócić uwagę całego świata. Wcześniej fińskie wytwórnie płytowe nie miały pojęcia, co należy zrobić, żeby wysłać zespół za granicę. Cieszę się, że wreszcie coś się zmieniło. Jednym z pierwszych zespołów, który przełamał złą passę, był heavymetalowy Stratovarius. Byli chyba pierwszym wykonawcą z Finlandii, który zaczął grać trasy koncertowe na całym świecie. Prawdziwy sukces odniosły jednak grupy bardziej popowe, takie jak Bomfunk MC’s i Darude. Aż trudno w to uwierzyć, ale singel Darude dotarł na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów! Nikomu z Finlandii nie udało się wcześniej tego dokonać.

A Leningrad Cowboys? Żyją jeszcze?

O tak, całkiem niedawno wydali nową płytę. Nigdy jednak nie uważałem ich za poważny zespół. To raczej aktorzy komediowi. Fajnie jest pójść na ich koncert, można się nieźle pośmiać, ale mało znam ludzi na tyle zdesperowanych, by słuchali Leningrad Cowboys w domu.

Lubisz połączenie rocka z muzyką elektroniczną? Czy tego właśnie będziemy słuchali w XXI wieku?

Trudno powiedzieć. Bardzo lubię muzykę elektroniczną, ale sam nie zamierzam jej wprowadzać do kompozycji HIM. To znacznie ograniczyłoby nas podczas koncertów, musielibyśmy zrezygnować z improwizacji, ze spontanicznych zmian, które bardzo lubimy. Każdej nocy zmieniamy aranżacje, bawimy się z brzmieniem, a gdybyśmy zaczęli grać wspomagając się taśmami DAT i komputerem, musielibyśmy tego zaniechać. Przyszłość rocka? Z uwagą obserwuję eksplozję nu-metalu w Stanach Zjednoczonych, niezwykłą popularność takich grup jak Limp Bizkit. Ciekaw jestem również, co w przyszłości zaproponuje Marilyn Manson, który z płyty na płytę gwałtownie zmienia swoją muzykę. HIM kroczy jednak inną ścieżką. Naszym głównym celem jest przywrócenie muzyce rockowej melodii. Lata 80. były pod tym względem wspaniałe, grały takie zespoły jak Bon Jovi i ich utwory były naprawdę wspaniałe, bardzo chwytliwe. W latach 90. wszyscy o melodii zapomnieli, a przecież bez niej nie ma muzyki... Nie wystarczą mocne riffy i wykrzyczane zwrotki.

W Europie twoja teoria się sprawdza, o czym świadczy chociażby popularność HIM. Stanów Zjednoczonych jednak nie udało wam się na razie podbić?

Te rzeczy tak naprawdę zależą od polityki wytwórni, dla której nagrywasz. Ludzie z BMG najwyraźniej uznali, że jeszcze nie czas, byśmy zdobywali Amerykę. Próbowaliśmy znaleźć jakąś zainteresowaną wytwórnię w Stanach na własną rękę, ale nic z tego nie wyszło. Nie spędza mi to jednak snu z powiek. Mamy jeszcze tyle do zrobienia w Europie... Włąśnie zagraliśmy pierwszy raz w Polsce, wcześniej po raz pierwszy odwiedziliśmy Grecję i kilka innych krajów. Bardzo cieszymy się, że możemy grać tę trasę. Nie po to przecież zakładaliśmy zespół, żeby za wszelką cenę grać w Ameryce. Założyliśmy go, bo chcieliśmy grać gdziekolwiek – zarówno w fińskich pizzeriach, jak i warszawskich klubach.

Dziękuję za wywiad.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viiv
HIM Forum Team
HIM Forum Team



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 17:19, 10 Kwi 2006 Powrót do góry

BRAVO



O grupie HIM było ostatnio raczej cicho. Co robiłeś przez ostatine półtora roku ?

Trochę się obijaliśmy. Przez trzy miesiące nagrywaliśmy płytę, a ostatnio siedzieliśmy w słonecznym Los Angeles.

Słoneczne Los Angeles ... brzmi nieźle. To terapia po długiej polarnej zimie w Twoim kraju ?

Brrr, ledwo ją przeżyłem ! Dlatego uciekłem przed zimnem i ciemnicą do Kalifornii, ha, ha !

To chyba nie jest zbyt rozrywkowy czas w Finlandii ?

No, faktycznie nie jest, ale mamy na to sposób. Używamy na maxa rock'n'rolla do polepszenia nastroju.
Chodzimy do klubów, pijemy piwo i kiedy można, robimy zagraniczne wypady. Takie jak ten ostatnio.

Upiłeś się kiedyś tak mocno, że przysięgałeś sobie nigdy więcej nie pić ?

Niee, mam dość twardą głowę ! Znietrzeźwienie się przychodzi mi raczej ciężko.

Twoje ulubiony drinki ?

Powiedmy, że woda. No i piwo. Nie przepadam za winem i szampanem.

Zawsze chodzisz ubrany na czarno. A w co ubrałbyś się na pogrzeb ?

Chyba w to samo, co noszę codziennie. Generalnie, nie bywam na pogrzebach tak często, jak mogłoby się wydawać.
Wszystkie, na których byłem, były nudne. Uczestniczący w nich ludzie byli rozżaleni na pokaz, a muza nieodpowiednia do sytuacji.

Na nowej płycie kontynuujesz "lovemetalowy" styl czy idziesz w inne klimaty ?

Będzie bardziej rockowa, poszliśmy w brzmienia w stylu Black Sabbath i Led Zeppelin.
Generalnie dalej robimy love metal - miłosny metal.

Jesli nie byłoby słowa "fuck", co mówiłbyś zamiast niego ?

Używam go, od kiedy pamiętam, ha, ha! Nie dało by rady żyć bez niego. Pewnie wymysliłbym jakieś własne!

Wyobraź sobie, że przez jeden dzień możesz decydować o losach świata. Co bys zrobił ?

Zniszczyłbym wszystkie kościoły i wymazał z historii religie.

Dlaczego ?

Religie i zabobony zawsze były i są przyczyną samych złych rzeczy na świecie. Sam nie wierzę w żadnego boga.
Dlatego zrobiłbym to w pierwszej kolejności.

W Boga nie wierzysz, a na okładce Waszej nowej płyty widnieje heartagram - skrzyżowanie pentagramu (znaku satanistów) i serca.
Co to oznacza ?


Na pewno nie to, z czym się kojarzy. To poprostu fajny znak graficzny, który pasuje do naszej muzy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viiv
HIM Forum Team
HIM Forum Team



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 18:24, 10 Kwi 2006 Powrót do góry

Ta jesień będzie należeć do grupy HIM! Właśnie ukazała się ich trzecia superprzebojowa płyta „Deep Shadows & Brilliant Highlights”.
Z tej okazji umówiliśmy się na plotki z wokalistą Ville Valo i basistą Mige.
No i pogadaliśmy sobie - cały czas śmiejąc się - o muzyce, Finlandii, fanach, łowieniu ryb...


Spotykamy się przy okazji trasy promocyjnej waszego nowego albumu.
Ci, którzy go jeszcze nie słyszeli, są pewnie ciekawi czy nadal gracie swój lovemetal?


Ville: Jak najbardziej! Szanujemy swoich słuchaczy i nie zamierzamy im w najbliższym czasie zrobić kawału.
Choć całkiem możliwe, że kiedyś nagramy płytę jazzową, ha, ha, ha!

MIGE: Nowa płyta jest bardzo rockowa, choć są tu ballady i trochę przebojów w sam raz do radia, jak singlowy „Pretending”.
Miłośnicy mrocznych tekstów też znajdą coś dla siebie...

No właśnie. Kiedy wreszcie zaśpiewacie coś pogodnego, optymistycznego?

MIGE: A ty byś śpiewał wesołe teksty i grał lekkie kawałki, gdybyś urodził się w Finlandii?

No dobra, niech wam będzie. O czym więc jest dokładnie „Deep Shadows & Brilliant Highlights”?

VILLE: O dziewczynach i chłopakach.O relacjach między nimi, a więc uczuciach, wielkiej miłości, zawodach miłosnych,
ale też o tym, jak trudno być rozumianym i przeżyć na tym świecie.

MIGE: Ja bym zdecydowanie napisał więcej tekstów o imprezach z piwem lub czymś mocniejszym w roli głównej,
ale Ville mi zabronił- ha, ha, ha!

Opowiedzcie coś więcej o waszym kraju. Czy jesteście tam na tyle sławni, że nie możecie spokojnie chodzić na zakupy lub do pubu?

VILLE: No nie da się ukryć, że nie narzekamy na brak popularności.
Nie zdarza się, żebym w Helsinkach nie musiał rozdać kilku autografów dziennie na ulicy.
Na szczęście przez pół roku jesteśmy w podróży, koncertujemy, nagrywamy teledyski, spotykamy się z fanami na całym świecie.
Ale tam też już się na nas poznali!

MIGE: Cóż więcej mogę powiedzieć o Finlandii ponad to, co piszą w przewodnikach turystycznych?
Jakbyście mieli trochę czasu i pieniędzy, i chcieli przyjechać do nas, olejcie słoneczne Helsinki i zajrzyjcie za koło podbiegunowe.
Tam spotkacie Lapończyków z ich reniferami. Aha- i może jeszcze Świętego Mikołaja, o ile nie będzie spał!

Może się mylę, ale chyba trochę nudzicie się u siebie w domu?

MIGE: No wiesz, zawsze można pooglądać telewizję z rodziną...

VILLE: Ja to jednak wolę skoczyć do delikatesów, zrobić porządne zakupy, zaprosić znajomych i przy...chipsach posłuchać muzyki.
Niekoniecznie naszej. Ale tacy The Rolling Stones czy Iggy Pop potrafią uratować niejedną „umierającą” imprezkę.

Coś mi się wydaje, że prowadząc taki styl życia, koncertując, nagrywając i balując do rana, nie macie czasu, by dbać o swoją kondycję?

MIGE: Fitness i aerobik mnie nie kręcą.
Kocham swój brzuch! Specjalnie z myślą o nim lecę jesienią do Maroka, by na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego powędkować trochę na grube ryby.
O tak! Ciepła woda, słoneczko, drinki z parasolką, spokój cisza i te ryby.
No po prostu nie mogę się doczekać! A ty Ville?

VILLE: Ja pojadę odpocząć na biegun północny I zrobię sobie igloo. Tam to będę miał dopiero zimne drinki...

Nie będziesz tęsknił za fanami ?

VILLE: Zawsze mogę sobie wziąć do tego igloo laptopa i odczytywać maile od fanów.
A tak na serio- uwielbiamy naszych słuchaczy i lubimy od nich dostawać listy.
W autobusie, w czasie trasy koncertowej, czytamy je wszystkie po kolei.

MIGE: Nie poruszaj tej kwestii, bo mnie to boli! Ja dostaję najmniej listów!

VILLE: Wyglądasz jak drwal z puszczy i jeszcze się dziwisz?

No dobra chłopaki- tym razem bez żartów. Powiedzcie, czy wśród tej korespondencji są również listy miłosne od fanek?

MIGE: Cała masa! Tylko nie mogę ich pokazywać swojej dziewczynie, bo byłaby zazdrosna!

A to nowość! Jak ona ma na imię?

MIGE: Jak to jak? Jasne, że Ville...

VILLE: Nieprawda! To ty jesteś moją dziewczyną! Tak się przecież umawialiśmy!

Dajcie już spokój!
Wszyscy widzą w Was mrocznych Wikingów ze Skandynawii, Ville dodatkowo nazywany jest potomkiem Draculi, a z Was takie wesołki.
Powiedzcie lepiej, kiedy można się Was spodziewać w Polsce?


VILLE: Trasę koncertową promującą płytę „Deep Shadows & Brilliant Highlights” planujemy na listopad, grudzień.

MIGE: Do Was zajrzymy na pewno.
Doskonale pamiętamy koncert w Warszawie w ubiegłym roku i świetne przyjęcie przez publiczność. Wspaniale się tu bawiliśmy.

Może więc na koniec chcielibyście przekazać coś specjalnego dla swoich polskich fanów?

MIGE: Bądźcie grzeczni, słuchajcie się rodziców, dobrze się uczcie i... kochajcie się. Tylko z głową!

VILLE: Już nie truj „tatusiu”! Słuchajcie przede wszystkim naszej muzyki, bo bez was nie moglibyśmy istnieć.
Bądźcie prawdziwi i oryginalni.
Do zobaczenia niedługo na koncercie!



(Już tak ode mnie)

Ten wywiad mnie dobija.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viiv dnia Śro 23:00, 24 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
tyna666
HIM Forum Team
HIM Forum Team



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 212 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kleinstadt. =]

PostWysłany: Pon 21:15, 10 Kwi 2006 Powrót do góry

Ja doddam wywiad z Gasem z gazety "Teraz Rock" z października 2005 roku. Smile

TR:Dark Light to pierwszy album HIM nagrany w Stanach Zjednoczonych. Czy to dla was ważna okoliczność?

Gas:Było kilka rzeczy, które spowodowały, że była to miła sprawa. Po pierwsze, jeśli nagrywasz zagranicą, nie wracasz do domu po zakończonym dniu pracy. To ułatwia koncentrację, bo będąc w domu musisz się zajmować codziennymi sprawami – chociażby sprzątaniem. A jeśli chodzi o Paramour Studio w Los Angeles – tam po prostu można mieszkać. W obrębie posesji jest domek, w którym mieliśmy pokoje... To naprawdę niesamowite, że wstajesz rano, bierzesz sobie kawę i w 30 sekund znajdujesz się w studiu.

TR:Podobno Ville chciał inaczej niż zwykle podejść do komponowania, zrobić to szybciej. Czy pracowaliście nad utworami bezpośrednio w studiu?
Gas:Nie, w zasadzie przed wejściem do studia wszystko było już zrobione. Ale rzeczywiście repertuar przygotowaliśmy bardzo szybko, zajęło to około miesiąca. Chyba dwa czy trzy utwory są sprzed roku, resztę zrobiliśmy niedawno – i zaraz potem szybko pojechaliśmy do Stanów, żeby je zarejestrować. Dzięki temu, przynajmniej w moim odczuciu, te piosenki brzmią bardzo świeżo. W przeszłości potrafiliśmy biedzić się z komponowaniem pół roku i zanim to wszystko znalazło się na płycie, przestawało nam się wydawać takie ekscytujące.

TR:A ile trwały nagrania?
Gas:Ja nagrywam jako pierwszy i uwinąłem się z tym w trzy dni. Zaś całość nagrań zajęła dwa miesiące.

TR:Wasz poprzedni album, Love Metal, wydawał się bardziej urozmaicony – w aranżacjach i kompozycjach jako takich. Dark Light jest bardziej jednolity. Zgodzisz się z tym?
Gas:Tak, zdecydowanie. Jak już mówiłem, cały materiał został napisany bardzo szybko, co mogło mieć duży wpływ na jego taki, a nie inny kształt. Love Metal powstawał pół roku i w tym czasie graliśmy jeszcze trasę – i pewnie też dlatego brzmi, jak brzmi.

TR:Uważam także, że Dark Light jest cięższy.
Gas:O tak, co mnie zresztą bardzo cieszy. Szczególnie środkowe partie tych utworów są wyjątkowo mocne. Rzekłbym, że znajdują się tam najcięższe riffy w naszej karierze, bardzo sabbathowe.

TR:Ogólnie mówicie o swojej muzyce, że to "love metal". Co to miałoby znaczyć?
Gas:Taka etykietka na pewno odnosi się do słów piosenek, które są bardzo romantyczne. Poza tym melodie, mimo że bardzo melancholijne, są w gruncie rzeczy dość popowe... "Love metal" to taka muzyczna wersja ying yang. Z jednej strony ciężkie gitary, z drugiej bardzo melodyjny śpiew.

TR:Porównując ostatnią płytę do waszych wczesnych nagrań odnoszę wrażenie, że pierwiastek miłosny obecnie przeważa nad metalowym...
Gas:No nie wiem. Ostatni utwór na Dark Light, In The Night-Side Of Eden, to zdecydowanie najcięższa rzecz, jaką kiedykolwiek nagraliśmy (artyście chodzi o końcówkę utworu, niemal doommetalową, w istocie odmienną od reszty albumu – przyp. jor). Może te piosenki są bardziej melodyjne niż na naszych dawniejszych wydawnictwach i dlatego tak ci się wydaje?

TR:Wielu fanów rocka uważa HIM za zespół popowy. Co sądzisz o takich opiniach?
Gas:Czy ja wiem? Trudno dokładnie określić, gdzie leży granica między popem a rockiem. Na pewno jesteśmy bardziej rockowi niż Coldplay. Wszystko zależy, do czego porównujesz. Jeśli do metalu to... Tak naprawdę nigdy nie postrzegałem nas jako zespół metalowy, raczej po prostu rockowy i nie do końca zgadzam się z etykietką love metal. Chociaż, jeśli ma ona podkreślać, że to lżejsza odmiana metalu, to dlaczego nie?

TR:W polskim piśmie dla nastolatków wyczytałem, że Dark Light ma być ostatnią płytą HIM...
Gas:O mój Boże, co za bzdura. Właśnie podpisaliśmy wieloletnią umowę z Sire, więc trudno, żeby pierwszy album dla nich miał być ostatnim.

TR:Ale chyba bliskie prawdy są pogłoski, że Ville miał rozpocząć karierę solową?
Gas:Cóż, rzeczywiście pracował nad kilkoma piosenkami, które nagrywał sam – wiesz, bębny i resztę instrumentów. Nie wiem, czy miał w planach wydanie albumu, wiem natomiast, że kilka z tych utworów znalazło się na Dark Light, stały się teraz utworami HIM. "The Face Of God", "Under The Rose", a także jeden z utworów, które nie weszły na płytę.

TR:Poodbno całemu zespołowi bliska jest fińska muzyczna ludowa. Jak duży wpływ miało to na twórczość HIM?
Gas: Wiesz, nasza muzyka ludowa to bardzo melabcholijne i smutne utwory - i myślę, że Finowie są właśnuie tacy. To tyczy suę tażke nas, ponieważ nasi rodzicie schuali takiej muzyki, co oczywiście bardzo na nas wpłyneło. Stąd też tak wiele smutku i melancholii w utworach HIM. Choć to, że mamy długą zimę, kiedy jest bardzo ciemno i zimno, też było bez znaczenia (śmiech).

TR:Cała skandynawska scena muzyczna - w szczególności metalowe, choć nie tylko - jest bardzo silna. Jednak zespoły, które zdobyły największy rozgłos, pochodzą właśnie z Finlandii jak The Rasmus, Nightwish, Apocaliptica czy oczywiście HIM....
Gas:Wiesz, nawet o tym nie myśleliśmy, to bardzo dziwna sprawa. Wszystkie zespoły bardzo się różnią, nie mają jakiegośspecyficznego znaczenia, fińskiego brzemienia, jak było chociażby w przypadku "brzemia Seattle", więc sam nie wiem...Zawsze u nas były dobre zespoły, choć do niedawna problem były sprawy rynkowe - nie było dojść za granicę, nikt nas tam nie promował. Dopiero niedawno wszystko się zmieniło. Po za tym jest jeszcze mnóstwo zespołów trash
i deathmetalowych, jak Children Of Bodom czy Impaled Nazarene - scena metalowa rośnie w siłe. Ale wracając do tego, co powiedziałeś - to rzeczywiście zastanawiające.

TR: Czy. odkąd HIM jest taką wielką gwiazdą, czujesz się jeszcze związany z fińskim podziemiem?
Gas: Tak, choć jest to tyle trudne, że wiekszą część czasu spędzam za granicami kraju. Ale kiedy jestem w domu, chocdzę do klubów, obserwuję nowe zespoły, nawiązuje kontakty. A będąc w trasie dużo siedze przy Internecie - naprawde staram być na bieżąco.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)